Paryż Michała Kwiatkowskiego

W Paryżu mieszka już 15 lat, a nadal jest w nim zakochany tak samo, jak pierwszego dnia, kiedy tu przyjechał. Za każdym razem, gdy wraca z podróży na widok Wieży Eiffla odczuwa przyspieszone bicie serca.

Jak przystało na prawdziwego paryżanina, po mieście jeździ białym skuterem, a na spacery chodzi brzegiem Kanału Saint Martin ze swoim ukochanym bostonem terrierem. Obecnie pracuje nad nowym projektem muzycznym Amour etc., uczy gry na pianinie i zgłębia tajniki sztuki kulinarnej.

Spotykamy się w VIII. dzielnicy Paryża w restauracji Maison Blanche. Z tarasu rozpościera się widok na panoramę miasta. Zamawiamy kawę i rozmawiamy o Paryżu Michała Kwiatkowskiego, polskiego artysty, którego piosenki pokochała Francja.

Weesh Paris: Opowiedz nam o początkach Twojej przygody z Francją. Co sprawiło, że postanowiłeś wyjechać z Polski, mimo że właśnie zaczynałeś wygrywać konkursy piosenki i drzwi do kariery stały otworem?

Michał Kwiatkowski: Wszystko zaczęło się od piosenki usłyszanej w radiu, za sprawą której bezpowrotnie zakochałem się w języku Moliera….Krótko potem idąc do liceum w Gorzowie Wielkopolskim wybrałem klasę z rozszerzonym językiem francuskim. Fascynacja przerodziła się w ogromną miłość nie tylko do języka, ale także do kultury francuskiej – muzyki, literatury i ostatecznie samej Francji. I tak pewnego dnia, krótko po zdanej maturze postanowiłem połączyć moje dwie największe miłości: do muzyki i języka francuskiego i wyjechałem do Paryża.

Weesh Paris: Francuski uznawany jest za dosyć trudny, a jak było z Tobą, czy najpierw śpiewałeś czy mówiłeś po francusku?

Michał Kwiatkowski: (śmiech) Tak naprawdę zacząłem się uczyć mówić po francusku, żeby móc śpiewać… Gdy przyjechałem do Paryża, mój francuski był bardzo szkolny. Mylene Farmer, moja wielka fascynacja, bardzo zmotywowała mnie do nauki języka francuskiego. Dzięki jej tekstom nauczyłem się wielu, bardzo rzadkich słów, którymi nie raz zaskoczyłem rodowitych Francuzów (śmiech).

Weesh Paris: Zdecydowanie większą część Twojego życia spędzasz we Francji. Czy za czymś tęsknisz? Czegoś Ci tutaj brakuje?

Michał Kwiatkowski: To za czym najbardziej tęsknię będąc we Francji, a tak naprawdę tęskniłem, bo to zaczyna się od jakiegoś czasu zmieniać, to mój dom rodzinny, czyli babcia, cudowna osoba, która mnie wychowała. Kiedy jesteś młody i wyjeżdżasz na studia, to odczuwasz nostalgię do rodzinnego domu, miejsca, z którego pochodzisz. Później kiedy masz już 30 lat i więcej, to wszystko powoli zaczyna się zmieniać. Zmienia się również moje miasto Gorzów, za którym kiedyś tak bardzo tęskniłem. To za czym tak bardzo tęskniłem zaczyna już istnieć tylko w mojej głowie.

Weesh Paris: Twoi bliscy i przyjaciele z pewnością chętnie przyjeżdżają do Ciebie w odwiedziny. Gdzie ich zabierasz?

Michał Kwiatkowski: Na przejażdżki skuterem po Paryżu! W ciągu półtorej godziny jestem im w stanie pokazać  kilka kultowych miejsc Paryża! Jadąc wzdłuż Sekwany podziwiamy Notre Dame, Luwr, Orsay czy  Wieżę Eiffla. Wiem, że to trochę klisze, ale jeśli przyjeżdżasz do Paryża po raz pierwszy, to musisz to zobaczyć.

Weesh Paris: Każda z dwudziestu dzielnic Paryża jest inna i ma swój klimat. Która z nich jest Ci najbliższa? W której czujesz się najlepiej?

Michał Kwiatkowski: Być może odpowiem w sposób banalny, ale to jest dzielnica, w której mieszkam, czyli XI. Trafiłem tutaj właściwie przez przypadek i zupełnie się w niej zakochałem. To miejsce doskonale łączy w sobie zalety miasta tętniącego życiem i uroki kameralnej dzielnicy. Idealny kompromis dla 34-letniego faceta, który wtedy, gdy czuje się bardzo młodo, chce chodzić po barach i knajpkach, a kiedy czuje się zmęczony, idzie posiedzieć w parku lub wychodzi na spacer z psem nad Kanał Arsenał.

 

Weesh Paris: Wiemy, że z wielką chęcią i entuzjazmem doskonalisz swoje umiejętności kulinarne zapraszając przyjaciół na kolacje … Jakie są Twoje dania pokazowe?

Michał Kwiatkowski: Boeuf Bourguignon – francuski gulasz na czerwonym winie. To dosyć wymagające danie, ale za to jaki pyszny efekt! Na drugim miejscu jest blanquette de veau, czyli cielęcina po francusku.  Uwielbiam gotować, dlatego chciałbym zdobyć wiedzę i umiejętności, takie by mogły być moim drugiem zawodem.

 

Weesh Paris: Wspominałeś o swojej fascynacji kulturą francuską, jacy artyści są dla Ciebie największą inspiracją?

Michał Kwiatkowski: Myléne Farmer, o której mówiłem już na początku, moja pierwsza guru muzyki francuksiej i języka francuskiego. Poza tym Serge Gainsbourg był dla mnie zawsze ogromną inspiracją, jeśli chodzi o muzykę. Yves Saint Laurent to postać, która mnie fascynuje. Pochłaniam książki biograficzne, czytam jego listy miłosne do Pierre’a Berger.

Weesh Paris: Nie ma chyba drugiego miasta, o którym powstało tyle piosenek, utworów, filmów. Czy jest taka piosenka, która Twoim zdanie najtrafniej oddaje klimat tego miasta?

Michał Kwaitkowski: Tak, to piosenka, której słuchałem jeszcze będąc w Polsce, marząc o Paryżu. Tego utworu słucham do dzisiaj. To jest piosenka, która pozostała taka sama, choć moje życie się zmieniło i słucham jej teraz w zupełnie innym kontekście. Chodzi o Paris Paris  Malcolma Maclarena z Catherine Deneuve. Gdy o niej mówię, mam ciarki na ciele, bo cała płyta jest niesamowita.

Weesh Paris: A czy przychodzi Ci do głowy jakiś polski utwór zainpirowany miastem zakochanych?

Michał Kwiatkowski: Wiosna w Paryżu Bajmu…(śpiewa) ciągle nie wiem czego chcę, ciągle szukam miłości…..

Weesh Paris: Ty już jej raczej nie szukasz! (śmiech) Pod koniec lipca bierzesz ślub, o którym głośno jest już od jakiegoś czasu! A potem trasa koncertowa i projekt Amour etc….. Jednym słowem dużo miłości…..

ULUBIONE ADRESY MICHAŁA KWIATKOWSKIEGO

Restauracje:

Deux fois plus de piment

33 rue Saint-Sébastien

Paris 11

Le Chalet Savoyard

58 rue de Charonne

Paris 11

Bistro du Peintre

115 Avenue Ledru-Rollin

Paris 11

Le Petit Hanoi

9 rue de Mont-Louis

Paris 11

Spacer i drink

Canal de l’Arsenal Bastylia

 

 

 

 

 

komentarze 3

Odpowiedz Jacek Usuń